Wczoraj miałam bardzo ciężki dzień. D po raz kolejny obiecał że wyśle pieniądze dla dziewczyn i oczywiście nic nie wysłał. Czasami mam ochotę usiąść i nie wstać.
Są takie dni gdy najchętniej zawinęłabym się w koc i ryczała ile się da. Wkurza mnie to, że muszę być silna, że wszyscy muszą mi pomagać, że D ma w nosie własne dzieci podczas gdy ktoś inny staje na uszach by im niczego nie brakowało.
Na szczęście już weekend. Dziś lub jutro przyjedzie eM. Choć przez chwilę nie będę myśleć o tym jakie to wszystko podłe i niesprawiedliwe.
Czasami mam wrazenie że żyję od weekendu do weekendu.
Wróciłam do ćwiczeń. Powoli chudnę i zaczynam się dobrze czuć ze sobą. Długo zajął mi powrót do treningów ale w koncu się udało :)
A on jakoś to tłumaczy? Czy on nie przesyła pieniędzy i uważa, że nic złego się nie dzieje?
OdpowiedzUsuńWedług niego nic się nie dzieje. Nie mamy z nim kontaktu od dwóch lat.
Usuń