Przejdź do głównej zawartości

Czego nauczył mnie ten rok?

Czego nauczył mnie ten rok?
Tego, że nic nie dzieje się przypadkiem, nic nie dzieje się bez przyczyny.
Spotykamy odpowiednich ludzi w odpowiednim czasie.
Ktoś musi odejść z naszego życia i serca żeby zrobiło się miejsce dla kogoś innego.
Czasami los siłą wyrywa kogoś z naszego życia i chociaż trudno się z tym pogodzić trzeba wierzyć,
że ma to jakiś sens, wszystko jest po coś. Czas weryfikuje to co jest dla nas ważne, weryfikuje ludzi.
Warto być otwartym na nowe relacje. Każda z nich jest jakąś lekcją.
Osoby, które chcą być obok zawsze znajdą sposób. Pomoże im w tym każda gwiazda i obłok na niebie.
Bój się i działaj. Trzeba być ostrożnym ale nie można zamykać się na świat.
Strach potrafi sparaliżować, zatrzymać, sprawić, że człowiek zrezygnuje z wszystkiego o czym marzył.
Tak nie można. Trzeba cały czas lecieć, biec lub iść na przód.
A jak się nie da iść to trzeba się czołgać. Grunt to się nie zatrzymywać i nie patrzeć wstecz.
Dobro które dajemy zawsze wraca. Być może w innej postaci, w innym człowieku i
za dłuższy czas ale wróci. Nie można tracić wiary i dobrego serca tylko dlatego, że przeraża nas świat.
Trzeba pamiętać, że serce jest czymś co prowadzi nas przez życie.
Nie ma sensu nosić w sobie żalu. Czasami trzeba odpuścić, pozwolić wszystkim negatywnym emocjom
odpłynąć. Warto wybaczyć
Nic nie trwa wiecznie ani to co złe ani to co dobre. Los potrafi wynagrodzić nam każdą wylaną łzę,
trzeba tylko umieć patrzeć i w codziennych sprawach szukać tych małych, niepozornych szczęść.
Czasami trzeba wypłakać serce, porozmawiać ze sobą, zadać sobie kilka pytań i
poszukać w sobie szczerej odpowiedzi. To może boleć ale pozwala też spojrzeć
na pewne sprawy trzeźwym okiem, z dystansem.
Trzeba szukać szczęścia w codziennych sprawach, cieszyć się tym co trwa i nie myśleć o tym co będzie,
nie analizować i nie zakładać z góry, ze to nie wyjdzie.
Negatywne myślenie odstrasza to co dobre, ściąga na nas same złe rzeczy.
Myśląc pozytywnie ściągamy na siebie to co dobre. Wierzę w to. Staram się z całych sił.

Wszystko trzeba przeżyć. Los rzucał i będzie rzucał nam kłody pod nogi, będzie nam wciskał
cytryny i sprawiał, że będziemy czuć się winne.
Ale… kłody można przeskoczyć, z cytryn zrobić lemoniadę a na poczucie winy dobre jest wino :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wiem jak to jest...

Boisz się... Ja wiem... Najchętniej wróciłabyś do domu i skuliła się w najciemniejszym kącie swojego mieszkania pogrążając się w rozpaczy i żalu. Płakałabyś tak bardzo i długo aż zabrakłoby Ci tchu. Ja wiem... Wiem jak to jest... Wiem jak wygląda dno. Wiem jak boli wstawanie z kolan. Ale wiem też jaką satysfakcję daje pierwszy krok. Ten pierwszy, malutki kroczek ku lepszemu.  To jak światełko w tunelu do którego z każdym krokiem idziesz szybciej i szybciej a poźniej zaczynasz  biec bo widzisz, że naprawdę może być lepiej, że jest dla Ciebie nadzieja. Wiem jak boli proszenie o pomoc... Wiem jak boli urażona duma...  Są jednak sytuacje które wymagają pomocy z zewnątrz. Wiem jak to jest gdy masz wszystko gdzieś... Kolejny dług?  Kolejny problem? Pfff... wszystko CI jedno... wiem... Przychodzi jednak taki moment w którym człowiek mówi STOP!  Uświadamia sobie, ze spadł już na swoje prywatne dno i nie chce tam dłużej być. Siła jaką musi w sobie znaleźć by stamtąd wyjść jest ogromna... P

Nie chcę żyć na próbę

Początek tego roku to zdecydowanie czas podejmowania trudnych decyzji, czas zmian i dyskomfortu psychicznego. Wychodzę ze swojej strefy komfortu a to boli... Mój mózg aż krzyczy a moje ciało funduje mi silny ból brzucha i nieprzespane noce. Walczę ze swoim wewnętrznym krytykiem i podświadomością która wmawia mi, że jest dobrze, że powinno zostać tak jak jest... Tylko, ze ja wiem, czuję każdym kawałkiem mojego ciała, że nie jest dobrze. Nie mogę w kółko się cofać i robić kroku naprzód bo nigdzie w ten sposób nie zajdę. Ciągle zadaję sobie pytanie gdzie widzę siebie za 5, 10 czy 20 lat... Odpowiedź jest prosta - na pewno nie w tym miejscu w którym jestem teraz. Nie chcę takiego życia. Ostatnio sporo ze sobą rozmawiam i na jedno pytanie nie mogę znaleźć odpowiedzi... Jak mogłam dać się tak stłamsić i pozwolić na zniszczenie moich ambicji? Gdzie jest dawna Karolina do cholery? Dlaczego wszystkiego się boję? Co mi siadło na mózg 8 lat temu? Odpowiedzi na niektóre pytania przyc

Piatek

Wczoraj miałam bardzo ciężki dzień. D po raz kolejny obiecał że wyśle pieniądze dla dziewczyn i oczywiście nic nie wysłał. Czasami mam ochotę usiąść i nie wstać.  Są takie dni gdy najchętniej zawinęłabym się w koc i ryczała ile się da. Wkurza mnie to, że muszę być silna, że wszyscy muszą mi pomagać, że D ma w nosie własne dzieci podczas gdy ktoś inny staje na uszach by im niczego nie brakowało.  Na szczęście już weekend. Dziś lub jutro przyjedzie eM. Choć przez chwilę nie będę myśleć o tym jakie to wszystko podłe i niesprawiedliwe.  Czasami mam wrazenie że żyję od weekendu do weekendu.  Wróciłam do ćwiczeń. Powoli chudnę i zaczynam się dobrze czuć ze sobą. Długo zajął mi powrót do treningów ale w koncu się udało :)